Machiavelli, czyli the game of power w IT
- Cezary Ochman

- 5 sie
- 1 minut(y) czytania
Gdyby Machiavelli pracował w IT to myślę, że jego Książę wyglądałby podobnie 😊 Dlaczego tak myślę? Bo mechanizmy władzy, o których pisał 500 lat temu, są nadal aktualne - tylko teraz dzieją się na salach konferencyjnych, w mailach, na Teamsie czy nawet w repozytoriach. IT to nie tylko kod, lecz także teatr władzy, a każdy z nas gra w nim jakąś rolę...

Machiavelli pisał o książętach. Dziś również mamy ich wielu... w skali makro są to big techy, wyścig AI, przejęcia, regulacje i cała ta walka o wpływy między korporacjami, ale też państwami. W skali mikro mamy gry polityczne w firmach, walki o wpływy między działami, gry o awanse, potyczki wewnątrzprojektowe i cały ten śmieszny wyścig szczurów. W obu tych skalach chodzi tylko o jedno - o władzę i pieniądze. Napędzane próżnymi ludzkimi (nie)wartościami.
Schodząc do poziomu software developmentu, również można zauważyć pewne machiaweliczne elementy. Nie raz widziałem fasadowe architektury systemów albo źle dobrane stacki technologiczne - tylko dlatego, że ktoś z góry tak zdecydował. Widziałem systemy, których nie dało się zmienić bez zgody "architektonicznego księcia". Byłem świadkiem nieuzasadnionych decyzji projektowych i nagłych zmian kierunków oraz priorytetów. Widziałem dziwne zagrania międzyludzkie, atakujące komentarze w pull requestach, przerzucanie winy między vendorami, krytykę stworzonych rozwiązań przez przejmujące nowe zespoły, wspaniałe (niepotrzebne, nieaktualne, złożone) dokumentacje. Byłem świadkiem wojen, kłótni i napięć między zespołami. Wszystkie te sytuacje były tylko napędzane grą książąt IT... 😊
500 lat temu świat wyglądał inaczej, ale reguły gry wcale się nie zmieniły. Czy naprawdę jesteśmy tak nowocześni, jak myślimy? Jakie przykłady książęcych gier widział_ś na swoim podwórku?




Komentarze